20 luty 2001
Idąc spacerkiem przez Kraków często staram się tak przejść Plantami, aby popatrzeć na gmach Collegium Novum, do którego mam szczególny sentyment, gdyż tu przed laty uhonorowano mnie dyplomem magistra. Przed gmachem jak zwykle ruch, lecz wśród wchodzących i wychodzących słuchaczy tylko czasem mignie studencka czapka. Kiedyś było inaczej i gdy w roku 1949 rozpoczynałem studia na Uniwersytecie Wrocławskim, to na pierwszym roku Wydziału Prawa i Administracji prawie wszyscy chodziliśmy w białych czapkach bratniackich. Potem z biegiem lat na uczelniach polskich czapki akademickie zaczęły jakoby wychodzić z mody.
Byłem mile zaskoczony, biorąc udział w uroczystym pochodzie akademickim w dniu 1 października 2000 roku zorganizowanym z okazji Jubileuszu 600-lecia Odnowienia Akademii Krakowskiej, gdy zobaczyłem znowu czapki akademickie w grupach studentów z niektórych Wydziałów UJ. Czapek tych nie było zbyt dużo, ale może ta piękna tradycja powróci, a nasi studenci na podobnych pochodach wniosą dla przyglądającej się publiczności trochę żakowskiego humoru.
Piszę tak, bo odżył mi w pamięci uroczysty pochód akademicki, urządzony w maju 1964 roku z okazji 600-lecia utworzenia naszej Wszechnicy. Stałem wtedy na chodniku na rogu placu Dominikańskiego i ulicy Grodzkiej. Pochód podążał tą ulicą w kierunku Rynku Głównego i po przejściu władz państwowych, a następnie licznej grupy rektorów i profesorów polskich i zagranicznych uczelni, prezentujących się pięknie i kolorowo, szły delegacje studenckie. Jedna z nich w liczbie 50-ciu osób niosła transparent: „Wyższa Szkoła Ekonomiczna – Częstochowa”. Grupa ta, gdy wkroczyła w ulicę Grodzką, nagle zatrzymała się i zaczęła skandować:
Publiczność stojąca na chodnikach przywitała ich oklaskami. Ruszyli dalej w kierunku Rynku Głównego i po kilkunastu metrach zatrzymali się i wszyscy podnieśli głowy patrząc na najwyższe piętra kamienic, gdzie w oknach stali mieszkańcy Krakowa obserwując pochód. Wtedy studenci jak jeden zawołali:
Oklaski na chodnikach były już znacznie głośniejsze. Grupa ruszyła i znowu po kilkunastu metrach zatrzymała się, skandując:
Maszeruje Częstochowa,
wielka buźka dla Krakowa!
Krakowianie! Tam u góry,
pokażcie nam wasze córy!
Dzisiaj Kraków jest stolicą,
warszawiacy się nie liczą!
Wtedy na chodnikach, oprócz gromkich braw, odezwały się okrzyki w stylu: „Niech żyje Częstochowa!”, „Brawo młodzież!” Nastrój w tym stosunkowo krótkim odcinku ulicy Grodzkiej stał się wesoły, a niektórzy mieszkańcy Krakowa byli wręcz rozbawieni.
Ale wtedy czapek akademickich nie zauważyłem.
Jan Karol Motty